Carole Mattchews w Klubie Miłośniczek Czekolady napisała „Zapomnijcie o brylantach. Na pewno odkryjecie, że to czekolada jest najlepszym przyjacielem dziewczyny.” Zaiste kobieta dobrze wiedziała, co pisze, musiała kiedyś spotkać mnie na swojej drodze...
Każdy lubi czekoladę (ci, którzy mówią, że nie, na pewno udają ;p), ale nie każdy wie, że pochodzi właśnie z Meksyku. Już 4000 lat temu Olmekowie, jedna z najstarszych mezoamerykańskich cywilizacji przyrządzali napój z kakao. Pili go podczas ceremonii religijnych, a także jako lekarstwo. Wbrew pozorom nie była słodka, bo zwyczaj dodawania do niej miodu i innych dodatków upowszechnił się znacznie później.
Czekoladę znali również Majowie, uważali ją zresztą za napój bogów i trudno im się dziwić.
Przyrządzali ją mieląc prażone ziarna kakao, a następnie mieszając z wodą, chili i skrobią kukurydzianą. Tak przygotowaną mieszankę przelewali z naczynia do naczynia, aż powstał gęsty napój nazywany "xocolatl" czyli dosłownie gorzka woda. Na czekoladzie poznali się też Aztekowie, widzieli w niej dar boga Quetzalcoatla. Pili ją jako napój orzeźwiający przed walką, a także jako afrodyzjak. Ziarna traktowali jako środek płatniczy jeszcze w XV wieku.

Nie do końca wiadomo jak trafiła do Hiszpanii, ale całkiem prawdopodobne jest, że przywiózł ją Hernan Cortés. Legenda mówi, że kiedy w Nowym Świecie poszukiwał złota, zamiast tego dostał od wodza Azteków kubek gorącego kakao. Pewnie miał całkiem zabawną minę, kiedy gdzieś pośrodku dżungli Aztekowie przekazali mu„kakao pokoju” zamiast cennego kruszcu. Musiało mu jednak zasmakować, skoro przywiózł ze sobą do Hiszpanii ziarna brązowego złota. Ten, kto tam wpadł tam na dodanie cukru i miodu, zdecydowanie powinien dostać Nobla, podobno nawet katoliccy mnisi pili ją w czasie praktyk religijnych. W 1615 król Francji Ludwik XIII poślubił córkę króla Hiszpanii, która przywiozła w ramach prezentu ślubnego właśnie czekoladę. Z Francji czekolada trafiła do Wielkiej Brytanii, gdzie powstały pierwsze czekoladziarnie, a potem już poooooszło dalej w świat.
Życie bez czekolady byłoby jak Marilyn Monroe bez blond włosów, jak Pinki bez Mózga, jak Tom bez Jerry’ego i jak kanapka z masłem orzechowym bez dżemu.
Meksyku, dzięki ci za czekoladę !
Stay tuned i śledźcie kolejne wpisy, będzie ciekawie!
Comentários