Piękne miejsce, cudowny kraj i świetni ludzie. Przed podróżą warto jednak wiedzieć parę rzeczy, żeby uniknąć zupełnie niepotrzebnego stresu. Postaram się w kilku słowach streścić Wam to, co sama wiem. Zapraszam do podzielenia się swoimi wskazówkami w komentarzach.
1. W samolocie dostaniecie kartę imigracyjną do wypełnienia. Część odbiorą Wam po wylądowaniu. Drugą musicie zachować przez cały pobyt i oddajecie przy wylocie. Jeśli zgubicie, niestety będziecie musieli zapłacić karę.
2. Jeśli lecicie do miasta Meksyk, już po wylądowaniu możecie odczuwać chorobę wysokościową. W bardzo szybkim tempie lądujecie z 312 m.n.p.m na 2500 m.n.p.m. Objawy to zawroty i ból głowy, mdłości, problemy z oddychaniem, szybkie męczenie się. Jest to spowodowane wysokim ciśnieniem i rozrzedzonym powietrzem.
Lepiej więc bardziej wyczerpujące aktywności odłożyć na później. Zazwyczaj nasz organizm potrzebuje około 5 dni na pełne przyzwyczajenie. Jeśli objawy się nasilają, konieczna jest wizyta u lekarza, a czasami niestety przeniesienie się na niższe wysokości.
Jeśli ktoś ma problemy z ciśnieniem, przed wyjazdem warto zapytać lekarza i zabrać zapas leków. Oczywiście nie każdy będzie to odczuwać, ale może to się zdarzyć i warto wiedzieć.
Mnie się przez kilka dni kręciło w głowie, a spacer był tak męczący jakbym zdobywała Himalaje.
3. Meksyk nie jest tak niebezpieczny, jak go malują, ale trzeba mieć się na baczności. Nie chodzimy po nocy poza turystycznymi miejscami. Pilnujemy dokumentów, pieniędzy i telefonów. Słuchajmy miejscowych, oni doskonale wiedzą gdzie jest bezpiecznie.
Barrios cieszące się złą sławą często są pomalowane na jaskrawe kolory (choć to nie reguła). Warto mieć w kieszeni kilka peso, być może potencjalny złodziej się tym zadowoli.

Palacio de Bellas Artes México
4. Jeśli wynajmujecie samochód, pamiętajcie, że do miasta Meksyk będziecie mogli wjechać tylko w określone dni. To megalopolis ma około 20 milionów ludzi. Ze względu na smog i korki, wprowadzili podział na podstawie numerów rejestracyjnych. Najlepiej mieć tzw Paso Turístico, czyli przepustkę turystyczną (do wyrobienia przez internet). Stara się o to właściciel auta, więc jeśli wynajmujecie, to warto o to zapytać. W przypadku wjazdu bez pozwolenia grozi wam wysoki mandat.
Meksykanie jeżdżą dobrze, choć inaczej, niż jesteśmy przyzwyczajeni. Nie używają kierunkowskazów prawie, za to manewry wykonują płynnie i nie siedzą na dupie. Ruch samochodowy w ogromnym mieście jak Meksyk to jest kosmos. Samochody z lewa i prawa, z tyłu i z naprzeciwka. Czasami również z góry i z dołu, bo drogi są wielopoziomowe.Ogólnie drogi są tam szerokie, autostrady świetne. Gorzej z lokalnymi, czasami to jest off road 😄.
Policja raczej ma was gdzieś, chyba,
że ktoś naprawdę przegina. Jeśli już was zatrzymają, to ustalacie zazwyczaj razem wysokość "mandatu" 😄, albo was puszczają po upomnieniu. Często będziecie widzieć na drogach posterunki policji z długą bronią. Spokojnie przejeżdżajcie, oni szukają zazwyczaj konkretnych osób i nic wam nie zrobią. Nie jeździmy po zmroku, trzymamy się najlepiej głównych dróg. Nie zatrzymujemy się w podrzędnych miejscach. Samochód zawsze bierzemy ze znanej i sprawdzonej wypożyczalni.
5. Jeśli chodzi o walutę, to my zawsze stosujemy zasadę im mniej wymiany, tym lepiej. Raz na jakiś czas wybieraliśmy kasę z bankomatu, unikając automatów typy Euro Casch. Dzisiaj używałabym Revolut, ale wtedy nie miałam 🙆♀️. Ogólnie nie ma tam problemów z płaceniem kartą w turystycznych miejscach. Lokalne budki z jedzeniem i pamiątkami, tam tylko gotówka.
6. Jeśli chodzi o internet, to na lotnisku można kupić kartę SIM. My mieliśmy TelCel za około 50 pesos. Wystarczyło na 3 tygodnie podróży. Można kupić na każdym kroku, darmowe WiFi jest szeroko dostępne.
7. Ceny są bardzo zróżnicowane.
Jeśli chcecie jeść w restauracjach, kupować w galeriach, nocować w eleganckich hotelach, będzie drożej niż w Polsce. Naprawdę tanio i bardzo smacznie można zjeść w ulicznych budkach.
Za obiad (tacos, zupa) zapłacimy około 10 zł lub mniej. Pamiątki typu magnesy około 5 - 10 pesos, bransoletki około 200-300 pesos. Ja sobie przywiozłam piękne, ręcznie wyszywane bluzki około 200-400 pesos. Za ręcznie tkany obrus płaciliśmy między 400-600 pesos czyli jakieś 120zl.
8. Odnośnie lokalnych wyrobów, jeśli chcemy coś kupić to zawsze warto się targować. Jeśli się nie targujesz, sprzedawca może się czuć urażony, jego towar cię nie interesuje. Doceniajmy jednak włożoną pracę, często ręczną. Meksykanie denerwują się, kiedy turyści chcą kupić wszystko za 5 zł.
9. Nie używany wobec rdzennej ludności słowa Indianie. Indios jest dla nich określeniem obraźliwym. Lepiej mówić nativos czyli w wolnym tłumaczeniu tubylcy.
Warto wiedzieć, że zdarzają się tacy, którzy znają tylko swój lokalny język.
Jeśli chcemy zrobić zdjęcie, zwłaszcza w mniej turystycznych rejonach, warto zapytać o pozwolenie. Po pierwsze unikniecie sytuacji, kiedy po fakcie podejdą prosić o zapłatę, po drugie wielu uważa, że kradniemy im duszę. Prawdziwą wtopę zaliczymy też, gdy powiemy Meksykaninowi, że ma piękne indiańskie rysy.
10. W Meksyku bez problemu można dogadać się po angielsku, ale warto poznać kilka podstawowych słówek po hiszpańsku.
11. Jeśli kupujecie warzywa i owoce na targu lepiej odkazić je w wodzie z jodem. Kropelki takie można kupić w każdym sklepie i aptece. Lepiej też nie kupować na ulicy napojów z lodem, bo często może to być kranówka. Unikniemy w ten sposób zemsty Montezumy😊
Comments